Uwaga!

Tego bloga czytasz na własną odpowiedzialność.
Pojawiają się tu wulgaryzmy i sceny erotyczne.
Proszę o nie kopiowanie zawartości znajdującej się na blogu.
Komentarze mile widziane.
Jeśli ktoś pragnie się ze mną skontaktować, proszę zostawić w komentarzu swój e-mail.
Dziękuję.

sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdział III ''Omen''

        Droga mijała mu szybko,w towarzystwie pomarańczowej żaby, której usta wcale nie zamierzały zejść z tonu. 
-Byłym wdzięczny niebiosom, gdybyś się zamknął. - Burknął zdenerwowany blondyn.
-Nie marudź! Próbuję ustalić od czego zaczniemy twój trening. Uważam, że najpierw trening fizyczny, a następnie skoncentrujemy się na twoim umyśle.
Chłopak zwolnił kroku, by następnie stanąć przez zarośniętą jaskinią.
-Dlaczego stoimy!- Krzyknęła mu do ucha żaba
-Jesteśmy na miejscu.
-Przecież tu nic nie ma? - Rozejrzał się Gamatatsu 
    Naruto delikatnie się uśmiechnął i odsłonił, zakryte zaroślami przejście. Chwilę szedł przez ciemną pieczarę. Gdy ciemna otchłań go opuściła,poczuł jak coś mokrego zaczęło padać mu na twarz. Pośpiesznie wyczłapał się z źródełka. Jego oczom ukazała się ogromna polana, pełna przeróżnych kwiatów i wielu krzewów.  Jasne słońce na niebie, delikatnie parzyło go w twarz.
-Pięknie tu- Usłyszał
-Wiem
-Jak odkryłeś to miejsce?
-Jak miałem 6 lat uciekłem z kraju ognia, przez przypadek znalazłem się tutaj. Byłem głodny, pobity i tu znalazł mnie właśnie ero sensei. Resztę historii już znasz.
Pomarańczowy płaz posmutniał.
-Rozbijmy obóz i biorę się do pracy.- Rzekł niebieskooki i zdjął plecak. Położył go na ziemi i zaczął wyjmować z niego rzeczy. Szybko uporał się z rozbijaniem namiotu i rozpaleniu ogniska. Po zjedzonym posiłku,chłopak siadł pod wodospadem i rozpoczął medytację. Z całych swych sił próbował nawiązać połączenie z bestią, żyjącą w jego wnętrzu.  Po chwili usłyszał donośny ryk. Otworzył oczy i znalazł się przed klatką. Ostre zębiska wyszczerzyły się na niego, czerwone ślepie prześwitywały go całkowicie.
-Potwór - Szepnął
Na te słowa bestia, leżąca w wodzie, uniosła jeden ze swych ogonów i uderzyła w kraty. Ostry huk przeszedł przez jego uszy. Gdy oprzytomniał, leżał na trawie. Obok z troską w oczach, siedziała żaba, która nakładała na jego głowę zimny okład z ukradzionej z plecaka koszulki. 
-Gamatatsu, co się stało?
-Gdybym cię nie wyciągnął utonął byś. 
-Widziałem go.
-Kogo?
-Tego demona!
-Naruto!
-Tak?
-Pamiętasz co mówił ci kiedyś Jiraya o tym? 
-Żeby zdobyć pełną kontrolę nad nimi,pokaż im kto tu rządzi. 
-Wydaje mi się, że tak samo masz postąpić z swoim drugim ja.
-Drugim ja?
-To co w tobie jest, jest tobą. Aby się kontrolować, musicie się połączyć. Być jednością. 
-Już rozumiem. 
Płaz uśmiechnęła się.
-Naruto ja w ciebie wierzę, Jiraya w ciebie wierzy, Sasuke i Itachi też. Pamiętaj, że wszyscy jesteśmy rodziną. A Jiraya wysłał cię tu byś nie tylko obezwładnił lisa, ale też odnalazł swoją drogę. Swoje ninijo, drogę ninja. 
-Gamatatsu, obiecuję, że nim wrócę do domu, obezwładnię to coś.
     Hinata siedziała na kafelkach swojego balkonu. Delikatny wiaterek, targał jej ciemne włosy. Delikatnie, przetarła je ręką. Ostatni raz spojrzała na tekst zapisany na zwoju. Podniosła rękę nad miską z wodą. Mały strumyk wody podniósł się by następnie rozprysnąć się na wszystkie strony. Dziewczyna ponownie skupiła chakrę w dłoniach i uniosła je nad miską. Woda uniosła się na wysokość jej dłoni. Delikatnie rozłączyła je, woda zrobiła to samo. Białooka wstała i zaczęła wirować, ciecz podążała za każdym jej ruchem.
-Udało się - Wykrzyczała radośnie. Jej śmiech rozbrzmiewał po okolicy. Jej radość została przerwana przez bruneta, siedzącego na balustradzie.
-Brawo, Hinata, jestem z ciebie dumny. - Chłopak zeskoczył i mocno przytulił kuzynkę, która odwzajemniła uścisk. -Jesteś coraz silniejsza moja mała. - Chłopak chwycił w ręce jej twarz i złożył na jej czole delikatny pocałunek. 
-Uważasz, że uda mi się?
-Jeszcze długa droga przed tobą. Ale to jest tego warte. 
-Wiem Neji, wiem.  - Po chwili Hinata odsunęła się od białookiego
-Coś się stało?
-Masz jakieś wieści? 
-Tak, udało mi się zakraść do archiwum. Była tam książka, może nie podała faktu z jakiego klanu pochodzi twoja matka, ale wyczytałem kto może wiedzieć. Pewien mężczyzna, który kiedyś mieszkał w kraju wirów, nazywa się Kyoya Tamakzane. Nazywają go również błyskawicą. Musisz go odnaleźć. 
-Żeby wyruszyć najpierw muszę stać się silniejsza. Chociaż Neji musisz mi pomóc.
-Co wymyśliłaś? 
-Posłuchaj poszukam tego faceta, jakoś go odnajdę. A następnie poproszę, żeby został moi trenerem. Czy jest tam może napisane gdzie może się teraz znajdywać?
- Z tego co słyszałem wioska wiru została zniszczona. I nie wiadomo gdzie jest, a nawet czy żyje. 
-Rozumiem. Proszę szukaj dalej. 
-Oczywiście.
-Dziękuję. Neji, pozwól, że cię opuszczę.
-Miłego treningu Hinato, nie przemęczaj się.
-Wiem wiem! - Krzyknęła zeskakując z balkonu. Po chwili stanęła na betonowej drodze, swoje kroki kierując w sobie znnym kierunku.
    Szarowłosy siedział wygodnie w swoim fotelu, opijając się sake. Przeglądał jakieś dokumenty. Pod jego nogami leżało kilka papierowych kulek oraz pustych butelek.  Na kanapie, przy drzwiach siedział czarnowłosy mężczyzna. Przeglądał nowe ''arcydzieło'' swojego lidera. ''Icha icha'' sprzedawało się jak świeże bułeczki. Oczywiście każdy czerpał z tego jakiś zysk. Niestety autorstwo było anonimowe i nikt nie mógł się dowiedzieć o tym kto tak naprawdę pisał tę księgi przepełnione '' miłością'' . Autor wiele razy był poszukiwany, lecz księgo były dostarczane przez biednego starca. 
-Muszę powiedzieć, że tym razem przeszedłeś sam siebie. 
-Cieszę się,że ci się podoba. Myślę nad podniesieniem ceny. Mamy więcej członków więc rozchody są wyższe. 
-Może to i dobry pomysł. Ale i tak ja chcę być pierwszym który przeczyta pierwszą część. Powiedz , masz aż tak ogromną wyobraźnię? 
-Nie, mam doświadczenie. 
-Jasne, chyba z ręką. 
-W Konoha jest ktoś kto lata temu skradł mi serce i dał doświadczenie. 
-Masz na myśli ślimaczą księżniczkę. 
-Tak.
-Masz już 48 lat pustelniku, powinieneś mieć żonę, dzieci, a nie pisać książki o obrzydlistwach.
-Powiedział stary kawaler, który uwielbia te książki. 
-Och staruszku. 
-Zamknij się Obito i rób swoje. 
-Dobra sorry sorry. - Czarnooki zaśmiał się i wrócił do czytania książki
     Kolejna próba ''połączenia'' się z lisim demonem kończyła się nie powodzeniem, mimo długich godzin medytacji oraz ogromnego skupiania, za każdym razem było to samo. Czarna pustka otaczała jego umysł. W swoim umyśle słyszał donośny ryk, lecz nie mógł niczego dostrzec. 
-I jak ci idzie?- Pomarańczowy płaz siedział obok, przyglądając się chłopakowi.
-Nic nie widzę, ale słyszę, słyszę jak ta bestia ryczy. 
-Próbuje się wydostać. Tak myślę. 
-Gdy widziałem ją po raz pierwszy, siedziała za kratami, ale była na nich pieczęć.
-Pieczęć lisiego demona.
-Gdy ją zerwę, uwolnię go tak?
-Naruto! Nie wolno ci zrywać tej pieczęci!
-Daj mi to przemyśleć. Wiem kto mi pomoże. - Chłopak pośpiesznie wstał i wykonał kilka pieczęci. 
    Nagle na polanie stanęła ogromna czerwona żaba. W ręku trzymała ogromną fajkę, a z ust puszczała kłęby dymu. 
-Witaj Naruto.- Ciężki głos wyrwał się z ust żaby
-Witaj Gamabunta, mam do ciebie pytanie. 
-Słucham więc. 
-Chcę zawrzeć pakt z demonem, który żyje we mnie, wiem, że demony są szlachetne i zerwanie paktu oznacza zdradę. 
-To prawda, mimo to są obie strony. Każdy musi dać coś od siebie. W twoim przypadku lis może pomóc ci w osiąganiu mocy, lecz ci nie da swojej. Gdy poczuje, że masz nad nim władzę i jako człowiek potrafisz go zabić, wtedy powierzy ci swą moc. 
-A co ja mam mu dać w zamian?
-To już zależy od tego co w tobie żyje
-Dziękuję - Chłopak złożył płazowi pokłon, na który ta odpowiedziała tak samo i zniknęła z pola widzenia chłopców. 
   Blondyn ponownie usiadł pod wodospadem. Zimna woda spływała po jego ciele, wbijając swoje zimne igiełki w jego ciele.Niebieskooki skupił się bardzo nad swoim aktualnym celem. Po kilku minutach znalazł się w znajomej mu ''sali''. W ogromnej klace siedział rudy lis, jego czerwone ślepia wpatrywały się w chłopaka. Żaden z nich nie raczył się odezwać, wpatrywali się w siebie nawzajem. 
-Lisi demonie, mam do ciebie sprawę - Zaczął niepewnie Naruto- Chcę zawrzeć z tobą pakt.
Jako odpowiedź dostał szyderczy śmiech lisa
-Śmiertelniku, kim jesteś?-Głęboki głos odbijał się echem w głowie Namikaze
-Nazywam się Naruto Namikaze, jestem synem Minato. 
- I Kushiny Uzumaki, to oni mnie tu zamknęli.
-Jak już mówiłem chcę zawrzeć z tobą pakt. 
-Niech się stanie, lecz ja również czegoś pożądam. 
-Czego chcesz lisi demonie. 
-Gdy już osiągniesz swój cel, podarujesz mi wolność. 
-A ty w zamian będziesz mym wiernym sługą.
-Powiedz dzieciaku pragniesz siły? Pragniesz odwagi? Pragniesz wiedzy? 
-Tak chcę tego wszystkiego!
-Więc niech się stanie.
Blondwłosy podszedł do klatki i zerwał z niej pieczęć. Karty otworzyły się, a przed nim stanął wielki lis o dziewięciu ogonach.  Kurama tchnął na chłopaka. Po kilku minutach niebieskooki poczuł ogromny ból w klatce piersiowej oraz brzuchu, pieczęć na nim się otworzyła. Padł na kolana, łapiąc się za głowę. Ostry krzyk wydobył się z jego gardła. Czuł jak jego ciało płonie. Coś umożliwiało mu poruszanie się, a przed sobą widział ogromną bestię, na której ciele pojawiały się jakieś znaki.
     Hinata szła leśną polaną, rozmyślając nad tym co powiedział jej kuzyn. Zastanawiała się gdzie ma szukać, a przede wszystkim kogo. Jej rozmyślenia przerwał ogromny huk, który dało się słyszeć w głównych siedzibach wioski ukrytej w liściach i piasku. Czym prędzej młoda Hyuga skierowała tam swoje kroki. Biegła ile sił w nogach, jej ciało ocierało się o ostre krzewy. Z tego powodu robiły się na nim zadrapania. Nie przejmowała się tym, lecz dalej biegła,płuca powoli zaczynały ją piec, a nogi ukazywać jej słabą kondycje. Mimo to nie poddała się. Nagle stanęła przed ciemną pieczarą, szybkim korkiem weszła do niej . Przeszła przez wodospad i znalazła się na polanie. Na środku leżał chłopak. Był cały poparzony. Szybko podbiegła do niego i zaczęła go leczyć. Naruto wyczuwając czyjąś obecność otworzył oczy, czarne kosmyki delikatnie falowały na wietrzę, przysłaniając mu słońce. 
-Kim jesteś?- Wydyszał ciężko
-Nie ruszaj się, zaraz wezwę pomoc i zabiorą cię do szpitala. 
-Nie! Nie do szpitala, nikt nie może się dowiedzieć, że tu jestem. Zabiją mnie. Proszę nie pozwól im na to. - Wysapał
-Zgoda. 
   Białooka wyjęła z torby zwój, szybko zaczęła czytać jego zawartość ,następnie złożyła dłonie z których zaczęła się ulatniać zielona chakra. Młodzieniec tylko przyglądał się dziewczynie, lecz następnie zemdlał. Gdy jego rany już nie wyglądały tak groźnie, dziewczyna owinęła jego ciało w bandaże. Gdy wszytko było już gotowe, zauważyła pomarańczową żabę przy chłopaku, delikatnie podsunęła do niej twarz szepcząc 
-Zabiorę was do domu. - Po wykonanym jutsu teleportacji, które już dokończa wyczerpało limit jej chakry, ułożyła chłopaka na swoim łóżku, następnie usiadła na małej kanapie, przyglądając się mu. Po kilku minutach ogarnął ją błogi sen. 
     Za dębowym biurkiem siedziała długo włosa blondynka, diw kitki opadały jej na barki, piękne ciemne oczy, wpatrywały się w miejsce, gdzie kilka minut temu nastąpił wybuch. 
-Schizune, czy dowiedziałaś co tam się stało?
-Niestety oddział ANBU jeszcze nie zlokalizował przyczyny wybuchu. 
-Zajmijcie się tym, do jutra chcę dostać więcej informacji. Coś mi mówi, że z tym miejscem ma coś wspólnego Akatsuki. 
-Tak jest Tsunade!
- Powiedz mi co ty planujesz- Pomyślała blondynka, upijając łyk z butelki. 


                                                  

4 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny.
    Zapowiada się coraz ciekawiej.
    Ciekawi mnie jak to się rozwinie.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. ehh pomarańczowa żaba to gamakichi, gamatasu to ta żółta

    OdpowiedzUsuń
  3. a tak by the way NaruHina is the best

    OdpowiedzUsuń