Uwaga!

Tego bloga czytasz na własną odpowiedzialność.
Pojawiają się tu wulgaryzmy i sceny erotyczne.
Proszę o nie kopiowanie zawartości znajdującej się na blogu.
Komentarze mile widziane.
Jeśli ktoś pragnie się ze mną skontaktować, proszę zostawić w komentarzu swój e-mail.
Dziękuję.

piątek, 22 kwietnia 2016

Rozdział IV ''Marzenia warte świeczki''

     Światło księżyca wpadające przez okno, oświetliło jego bladą twarz.Delikatnie uniósł swoje powieki, ukazując światu swoje błękitne tęczówki. Najciszej jak tylko mógł podniósł się na łokciach, by za chwilę upaść na łóżko pod wpływem bólu. Podejmując ponowną próbę, chłopakowi udało się podeprzeć tak, że mógł bez problemu rozejrzeć się po pokoju. Najbardziej w oczy rzucały się fioletowe ściany i białe meble,które znajdowały się w nim. Zauważył, że na przeciw łóżka, znajduje się wyjście na balkon, po prawej stornie wyjścia znajdowało się małe biurko,na którym leżało pełno ksiąg i zwojów. Obok była ogromna półka na książki oraz dwa fioletowe fotele. Po lewej stronie stała komoda z zdjęciami i drzwi. Wzrokiem wrócił do fotelów. Na jednym z nich spała czarnowłosa dziewczyna, na jej barkach znajdowała się za duża bluza, która miała jej posłużyć jako koc, na jej kolanach spoczywała ogromna książka. Delikatną dłonią podpierała swoją twarz. Od czasu do czasu poruszała ustami, lub głową. Naruto nie spuszczał wzroku z dziewczyny, pamiętał ją. To ona trenowała z tym chłopakiem i to ona zainteresowała go tak, że chciał obserwować jej treningi. Jego rozmyślenia przerwał szept:
-Naruto, jak się czujesz?- Na łóżku siedziała pomarańczowa żabka, która troskliwie spoglądała na chłopaka.
-Powiedz mi co się stało?
-Zerwałeś pieczęć. Chakra lisa poparzyła cię, ta dziewczyna cię tutaj zabrała. Zna się na medycynie, ponieważ to ona zmieniała ci opatrunki no i używała medycznych jutsu.
Ponownie spojrzenie młodego Namikze powędrowało w stronę śpiącej Hyugi, niespodziewając się niczego, napotkał spojrzenie fioletowych tęczówek. Wpatrywała się w niego z troską, ale również i przerażeniem. 
-Hanyou - Wyszeptała sama do siebie
Blondyn nie odpowiedział, tylko dalej przeszywał ją wzrokiem. 
-Nie masz prawa tak mówić o Naruto!- Wykrzyczał gad
-Naruto?- Zaskoczona Hinata wstała z fotela, zrzucając z kolan książkę i niebieski ochraniacz na czoło. 
   Wzrok wszystkich obecnych skierował się na niebieską opaskę z wyrytym znakiem wioski liścia.
-Konoha - Wyszeptał chłopak podnosząc owy przedmiot.
   Gdy perłowo oka otrząsnęła się, skorzystała z okazji, że o chłopak przygląda się opasce, chwyciła kunai, leżący na biurku. Drżącą rękę z bronią wyciągnęła w stronę chłopaka.
-Naruto uważaj!- Po pokoju rozległ się krzyk małego płaza. 
Dostrzegł zagrożenie o którym ostrzegała go żaba. Szybkim i sprawnym ruchem odebrał jej ostrze, przy tym również pchnął ją na ścianę, blokując jedną ręką drogę ucieczki, ponieważ położył ją na ścianie, drugą zaś rękę wraz z kunaiem przyłożył do jej gardła.
   Obserwował, jak zamyka oczy, a jej oddech przyśpiesza. Cała drżała. Mimo bólu jaki sprawiał mu każdy ruch, chwycił ją jedną ręką za ramię i silnym ruchem zmusił by razem z nim osunęła się na ziemię. Teraz ona siedziała na zimnych panelach, a on kucnął przy niej. 
-Obiecuję, że nie zrobię ci krzywdy- Wyszeptał jej do ucha.
Lecz ona jeszcze bardziej ukryła twarz w swoich dłoniach. Naruto odrzucił broń w głąb pokoju. - Widzisz, nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy.  
    Jej księżycowe oczy spotkały jego niebieskie. Wpatrywała się w niego z przerażeniem. Widział, że bardzo się go bała. Pierwszy raz nie wiedział co ma zrobić, jak się zachować. Przecież nie można zabić osoby, która uratowała twój tyłek. 
-Boli cię? - Pierwszy raz od momentu przebudzenia się chłopaka odezwała się czarnowłosa. 
-Już nie tak bardzo.
-Powinnam zmienić ci opatrunek. 
-Jak masz na imię?
-Nazywam się Hinata. Hyuga Hinata
-Dlaczego mi pomogłaś?
-Moja mama mówiła, że warto pomóc wszystkim.
-A co jeśli bym cię zabił?
-Bynajmniej miała bym dobry uczynek na kącie.
-Nie powinnaś ufać ludziom, nie wiesz jacy są i kiedy mogą cię zabić.
-A ty mnie zabijesz?-Zapytała patrząc mu prosto w oczy. Sama nie wiedziała kiedy wzrosła w niej odwaga względem nieznajomego. 
    Niebieskooki nie odpowiedział na jej pytanie, tylko odwrócił się od niej, by następnie ponownie położyć się na łóżku. 
    W tym czasie Hinata wstała, następnie skierowała się do łazienki. Pomieszczenie było ozdobione biało-brązowymi kafelkami na ścianie, z kwiatowymi wzorami, na podłożu był standardowy brąz. Białe szafki ładnie pasowały do takiego wystroju. Na końcu pokoju stała ogromna wanna, a przy niej prysznic. Po lewej stronie szafek stała toaleta, a kawałek dalej umywalka. 
    Dziewczyna z jednej szafki wyjęła apteczkę, a następnie wróciła do pokoju gdzie przebywał chłopak. Przysunęła sobie krzesło stojące przy biurko, obok łóżka. Apteczkę położyła na szafkę nocną i wyjęła z niej bandaże, waciki, wodę utlenioną, plastry i pensetę. 
   Blondyn widząc jej poczynania zaczął rozwijać bandaże, które znajdywały się na jego ciele. Odsłonił rany, jakie jeszcze mu pozostały. 
    Polała wodą, wacik i chwyciła go pensetą. Delikatnie przyłożyła go do rany i zaczęła ją obmywać. Robiła tak z każdą z jego ran. Gdy już wszystkie oczyściła, zaczęła owijać go w bandaże. 
- Dziękuję - Powiedział, gdy skończyła.
-Nie masz za co. - Odłożyła swoje ''narzędzia''- Jesteś głodny?
-A ty głupia?
-Słucham?- Zapytała zaskoczona
-Ratujesz i karmisz obcego, który może cię zabić. 
-Życie jest mnie warte niż marzenia, które są warte świeczki. - Rzekła, następnie wyszła z pokoju zamykając drzwi.
     Chłopak siedział, spoglądając w miejsce gdzie stała. W jego głowie huczały słowa wypowiedziane przez dziewczynę. W tym momencie zrozumiał wszystko. Dla niej, jej własne życie było mniej warte niż świeczka, która można zapalić na jej grobie, wszytko za cenę marzeń jakie miała. Pierwszy raz spotkał się z osobą, która za marzenia odda jedyne życie jakie ma. A marzeń, ich może być wiele. Trwałe, lub przemijające. Lecz to co podarował sam Bóg jest tylko jedno. 
     Żabi pustelnik nerwowo przeglądał raporty z ostatnich misji organizacji. Wkurzał się coraz bardziej gdy czytał o niepowodzeniu misji, ponieważ wkroczyli ninja z Konoha. 
-Te cholery też wszędzie wcisną swój tyłek! - Krzyknął, gniotąc papier, by go wyrzucić na ziemię.- Cholera jasna.- Wściekły rzucił butelką o ścianę.
- Jak będziesz tak wariował, to rozwalisz cały budynek. - Obito, nie krył rozbawienia, obserwując starszego. 
-Ta cholerna Tsunade wtyka nosa w nie swoje sprawy! Wścibska cycata baba, wprost musiała zrobić mi na złość i zacząć patrolować teren, gdzie musi trenować Naruro! Edemaus to teren wolny od Konohy i Oto, ale ona zawsze musi się wtrynić, tam gdzie ma jej nie być!
-Ta cycata baba uratowała ci życie, nie zapominaj.
-Słuchaj Obito, masz tam zaraz wysłać oddział 11, który ma sprowadzić Naruto tutaj! Rozumiesz! 
-Przypominam ci, że oddział 11 jest aktualnie na misji. 
-To wyślij oddział, który jest wolny!
-Już się robi!
   Czarnowłosy szedł ciemnym korytarzem, panele delikatnie skrzypiały pod jego stopami. Gdzieniegdzie dobiegały śmiechy chłopców i mężczyzn, którzy aktualnie siedzieli w organizacji nic nie robiąc. 
   Obito zapukał do jednego z pokoi. Gdy usłyszał słowo '' wejść'', bez wahania wkroczył do pokoju. 
    Pomieszczenie w którym się znajdował miało szare ściany, z jasnymi panelami. Na końcu pokoju stało duże łóżko, a przy nim szafka nocna. Po lewej stała szafa i połka na książki. Przy drzwiach które prowadziły do wyjścia stało dębowe biurko i krzesło. Stała tam również niewielka kanapa, szarego koloru, na której siedział czarnowłosy chłopak, czytając jakiś zwój. 
- Co cię tutaj sprowadza? 
Jego zimny ton dodarł do uszu Obito, gdy tylko przekroczył próg. 
-Jiraya kazał mi wysłać oddział po naszego lisa.
-Coś się stało Naruto?- W głosie chłopaka można było usłyszeć nutkę niepokoju. 

-Obawiamy się, że tak. Poza tym ludzie z kraju ognia tam węszą. A my nie dostaliśmy na razie żadnej informacji od niego czy też od tego płaza. Dlatego chciałbym, żebyś powiadomił Shikamaru. A następnie wybierzcie się do zboczuszka on wam powie co i jak. 
-Rozumiem. Od razu skieruję się po Nare. 
-Liczymy nas was. - Czarnooki znikł w czarnych płomieniach nie zostawiając po sobie śladu. 
   Dwóch chłopców stało w ziezyłlonym gabinecie, patrząc wyczekującą na białowłosego pijącego sake.
-Dobra chłopcy- Wybełkotał- Macie sprowadzić Naruto. Wyruszacie za cztery dni. Jako eskortę dam wam oddział 3. To wszytko.
-Hai! 
   W pokoju panowała ciemność, tylko księżyc wdzierał się do środka, oświetlając jej bladą twarz. Oddychała równo, czarne końcówki opadały jej na twarz. Była spokojna jak spała, nie widział przerażenia na jej twarzy, czy też bólu. Przeniósł ją na łóżko gdy zasnęła, a następnie sam położył się obok. Tęczówki o koloru letniego nieba, lustrowały jej twarz, która była tak jasna jak światło gwiazdy świecącej gdzieś daleko w galaktyce. Była inna i on o tym wiedział.Inny Konohańczyk pewnie już dawno by go zabił, lub pozwolił zginąć na polanie, a ona zabrała go do domu. Uratowała go od śmierci. 
-Dlaczego to zrobiłaś?- Zapytał sam siebie odgarniając jej czarne końcówki z twarzy. 

4 komentarze:

  1. Robi się coraz ciekawiej...
    Czyli mam rozumieć, że skoro Sasuke i shikamaru wyruszą dopiero za 4dni, Naruto spędzi trochę czasu u Hinaty... oczywiście jeśli sam nie postanowi wrócić. Może sam wyśle wiadomość że nic mu nie jest i zostanie trochę czasu u Hinaty hehe

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Cię zawiodę ;) Fakt Naruciak trochę pobędzie u Hinaty, ale jak zawsze trzeba niszczyć takie sielanki ;D Ale to już w następnej notce.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. hehe jak możesz to NaruHinai ty chcesz niszczyć tą sielankę .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę o wybaczenie! Ale jeszcze będzie dużo NaruHina :D

      Usuń