Uwaga!

Tego bloga czytasz na własną odpowiedzialność.
Pojawiają się tu wulgaryzmy i sceny erotyczne.
Proszę o nie kopiowanie zawartości znajdującej się na blogu.
Komentarze mile widziane.
Jeśli ktoś pragnie się ze mną skontaktować, proszę zostawić w komentarzu swój e-mail.
Dziękuję.

sobota, 26 marca 2016

Rozdział I "Wędrówka''

           Słońce powoli wydostawało się za chmur, promienie rozbłysły się po niebie, wpadając do ciemnego pokoju. Oświetliły twarz blondyna, który pod ich wpływem, leniwie otworzył zaspane oczy. Tęczówki koloru nieba ujrzały świat. Szybkim ruchem wydostał się spod ciepłej kołdry i skierował się do łazienki. Zsunął z siebie jasne bokserki. Wszedł pod prysznic, odkręcając kurek z zimną wodą. Mroźne igiełki wbijały mu się do ciała. Przetarł ręką blond włosy, zakręcając strumień wody. Chwycił biały ręcznik i wytarł o niego swoje ciało. Następnie ubrał się w czarną koszulkę, oraz tego samego koloru spodnie. Do ręki wziął jeszcze czarną bluzę. Po chwili wyszedł z łazienki,a u jego stóp znalazł się czarny wąż, który patrzył na niego swoimi czarnymi jak noc ślepiami.
-Sasuke, zabieraj stąd tego gada!- Warknął
Zwierzę tylko syknęło na chłopaka i zniknęło w czarnych płomieniach.
-Nie myślałem, że boisz się małych węży- Zaśmiał się czarnowłosy, siedzący na łóżku
-Bać się tych obślizgłych gadów? Kpisz sobie ze mnie? 
Brunet zaśmiał się na odpowiedź kolegi
-Po co przyszedłeś?
-Jiraya, cię wzywa. Mówił, że to bardzo pilne. 
Blondyn tylko przytknął i wyszedł z swojego pokoju.  
       Ciemny korytarz wił się w nieskończoność, a po każdej z stron były ciemne dębowe drzwi, na których widniały żelazne tabliczki. Niebieskooki podszedł do drzwi na końcu mrocznego korytarza. Na żelaznej tabliczce napisane było ''Żabi mędrzec''. Chłopak chwycił za klamkę i wszedł do pomieszczenia. 
       Zielone ściany raziły w oczy, a na ciemnej podłodze leżało pełno zwojów,starych ksiąg i pustych butelek po sake. Mężczyzna słynął z swojego ''artystycznego'' nieładu. Na środku pokoju stało ciemne, dębowe biurko, a za nim pełno półek z książkami i zwojami. Za biurkiem siedział, szarowłosy, w średnim wieku mężczyzna. Swój wzrok wlepiał w jakiś zwój. W prawym ręku, trzymał kieliszek. 
-Mówiłem, naucz się pukać- Wydyszał
-Czego chcesz?
-Wysyłam cię na trening. - Mężczyzna widząc, ze chłopak chce coś powiedzieć, uniósł dłoń. - Wiem, że masz w sobie demona o dziewięciu ogonach, jestem też świadom,że przejęcie nad nim kontroli jest ciężkie, lecz musisz się tego bardzo szybko nauczyć. Wojna jest coraz bliżej. 
-Wiem. 
-Naruto, jestem pewien, że bardzo szybko się tego nauczysz. Pójdziesz na zachód, nad Edemons. Pamiętasz do miejsce, prawda?
-Tak.
-Tam odbędzie się twój trening. Ale nie przesadź. Potrzebujemy cię. Wyruszysz sam, dzisiaj o północy.
-Rozumiem, czy mogę odejść?
-Tak.
    Gdy usłyszał, zamykające się drzwi, wstał.
-Długo tu już jesteś?
-Od kilku minut- Z cienia wyszedł czarnowłosy mężczyzna z blizną na twarzy- Nie jestem przekonany do jego samotnej wędrówki
-A ja tak. Wiem że Minato by tego chciał. 
-Minato był Hokage kraju ognia.
-Ale i jego ojcem. Jestem pewny, że wymordował by wszystkich tych, którzy skrzywdzili jego dziecko.
-Jesteś jego opiekunem, więc wiesz najlepiej. Poza tym ty tu dowodzisz. 
Szarowłosy uśmiechnął się na te słowa.
-Racja, racja. Sake?- Pomachał butelką w stronę czarnookiego
-Nie mogę odmówić!
         Wrócił do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
-Hola, hola, okres masz?- Zapytał leżący na łóżku brunet
-Wyruszam na samotny trening. - Syknął- A ty spadaj z mojego pokoju!
-Pomogę ci się spakować!- Krzyknął karooki, wyjmując z pod łózka ogromną torbę.
-Poradzę sobie!
-Naprawdę pomogę!
-Wynoś się.
-Ależ Naruto jesteśmy przyjaciółmi.
-Wynocha!
      Owa kłótnia została przerwana przez osobę, która weszła do pokoju.
-Co wy robicie?- W progu stał wysoki czarnowłosy chłopak. Jego oczy były równie czarne. 
-O Itachi, Naruto wyrusza na samotny trening!- Krzyknął uradowany Sasuke
-Czy to prawda?
Blondyn tylko pomachał głową na znak potwierdzenia.
-Dziwne, że Jiraya wysyła swojego najlepszego ucznia na samotny trening. A gdzie?
-Edemons- Odpowiedział Naruto, wkładając ubrania do torby.
-Widocznie ma swój powód. 
-Itachi po co przyszedłeś?- Zapytał jego młodszy brat
-Obito nas wzywa. A tobie Naruto życzę udanego treningu i szybkiego powrotu.
-Dziękuję Itachi. 
Długowłosy skinął głową i wraz z młodszym wyszedł z pokoju. 
       Blondyn pośpiesznie spakował niezbędne rzeczy. Ubrania, prowiant, broń i drobne przedmioty, jak zdjęcie rodziców. A następnie położył się na łóżku. Zaczął rozmyślać o swojej podróży, o rodzinie i o swoim celu. O zemście.
      Pod osłoną nocy, ciemną leśną drogą. Szedł blond włosy chłopak. Na jego ramieniu spoczywała torba. Świadczyło to o rozpoczęciu jego wędrówki do Edemons. Jego prawa ręką spoczywała na katanie, która była u jego boku. Myślał o swoim jedynym celu. O zemście na kraju ognia.

3 komentarze:

  1. Witaj :3.
    Mimo iż jestem fanką dłuższych rozdziałów z bardziej rozbudowanymi opisami to ten blog bardzo mi się spodobał! Nie pytaj czemu, sama nie wiem :D. Jestem pewna jednak jednego - tematyka, pomysł i główna para w Twoim opowiadaniu zdecydowanie zachęciły mnie do przeczytania tego rozdziału jak i bloga! Co do pierwszego rozdziału jestem w szoku widząc takiego Jiraiyę, ale ten szok jest miły - w końcu nie zawsze można sobie złego Zboczonego Pustelnika wyobrazić, prawda? Nie mogę się doczekać co dalej wymyślisz i czekam na następny rozdział! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu jakoś tu dotarłam. Skoro masz moje blogi w polecanych, to nie wypadało nie przeczytać tego co piszesz.
    Podejście bardzo odmienne od tego z czym miałam do czynienia. Naruto w czerni, planujący zemstę na kraju ognia :) A Sasuke wydawał się uśmiechniętym, szczęśliwym chłopcem. Do tego Itachi i Obito. To tak jakby ktoś zebrał wszystko do kupy, wrzucił w pralkę i zapuścił wirowanie. Wszystko przekręcone :) ma to jednak swój urok. Pewnie powiesz, że dopiero zaczynasz pisać blogi, a ja mam wrażenie, że drzemie w tobie duży potencjał i jak mądrze go rozwiniesz, to tacy jak ja będą się jedynie mogli schować w Twoim cieniu, albo Ci buty czyścić.
    Weny i chęci do dalszego pisania :))

    OdpowiedzUsuń